wtorek, 19 lutego 2013

...weekend pod hasłem smakowych imprez - smażone warzywa na piątkowy obiad z Agatą, freekapusta w tarcie francuskiej na urodzinach Diany, wreszcie na party hard u Mikrusa - chleb na zakwasie (ten ostatni ma już ponad dwa miesiące i pracuje coraz dzielniej) i drożdżowe ciasto cytrynowe, które uważam za absolutną rewelację i zamierzam powtarzać w tysiącach modyfikacji (Rudej nie smakowało, ale czy powinno mnie to martwić? wybredne toto takie, niczego nie lubi....;P). 
Wszystko powstało z produktów dostanych, znalezionych lub wymienionych. Postanowienie o niekupowaniu utrzymane. Jednak dzięki kilku rozmowom dotarło do mnie, że piwo lub mąka kupiona specjalnie dla mnie nie jest specjalnie freegańska. Jest tylko kupiona przez kogoś innego, nawet jeśli w zamian za coś, pomoc, usługę, przedmiot. Czy są na sali freeganie filozoficzni? Chciałabym rozwiać te wątpliwości.


Od pani Małgosi z apteki dostałam (za wstawiennictwem ciotki H.) górę próbek kremów i innych szuwaksów, dzięki którym nie muszę myć się popiołem. Dzięki!

Czas biec do pracy, więc kilka zdjęć, a po południu - o zdobyczach tego tygodnia. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz