poniedziałek, 11 lutego 2013

Dzisiaj na obiad....

...powstało casarecce z pomidorkami koktajlowymi, greckim serem lor, oliwą z oliwek, czarnymi oliwkami, grillowaną papryką i świeżo mielonym pieprzem. Maciej dorzucił flachę świetnego białego wina i oto efekt:


Papryka i pomidory są ze źródła śmietnikowego, oliwki i oliwa z konkursu Sowy, makaron z konkursu Barilli, zaś ser dostałam kiedyś od  Faceta i kuchni. Osób szczęśliwych: cztery. Złotych polskich: zero.

Wybrałam się dziś do superpharmu, by poprosić o próbki kosmetyków i przetrwać tym sposobem do końca miesiąca. Smutne panie ekspedientki z długimi paznokciami spoglądały na mnie nieufnie, ale ostatecznie wyszłam ze sporym plikiem kremów do paszczy, szamponów (dobra wiadomość, bo zbliżam się ku końcowi aktualnej butelki) i jakichś zbędnych cudów. Kończy mi się korektor pod oczy, więc jeśli będę w lutym wyglądać na zmęczoną, będziecie znać przyczynę. 

Dostałam od Natalki przepiękny komin na szyję w zamian za moje stare łyżwy. Swoją drogą robię postępy na lodowisku i coraz bardziej mnie to bawi. Aj waj!

Ruda właśnie przyniosła pół pomelo. Na śniadanie sałatka owocowa. Dobranoc!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz