niedziela, 24 lutego 2013

Zostałam królową papryki

...to chyba taki ukłon pracowników Biedrony w stronę mojej najbliższej wyprawy (Budapeszt plus Bałkany); jadę więc z misją, by nauczyć się przyrządzać najlepszy ajwar na tej szerokości geograficznej. Ponieważ luty kończy się dopiero w czwartek, będę musiała mocno zakombinować z żywnością w podróży. Ryanair nie przepuści żadnego słoika, ale warzywa i owoce w całości chyba przejdą? Za to w czwartek o północy postawię piwo wszystkim, którzy będą w pobliżu, obiecuję.


W sobotę na śniadanie powstały szybkie muffiny z jabłkami i rodzynkami; towarzyszyła im żurawina, którą zaprawiłam we wrześniu. Kawa + koc + muffin = poranek tej dekady.


 A na obiad - freesałatka z sałaty, buraków, pieczonej papryki, pieczarek, pomidorków i śledzia oraz orzechów włoskich (dwa ostatnie - prezentowe). Omnomnom, że się posłużę onomatopeją. Czy omnomnatopeją raczej.


1 komentarz: