poniedziałek, 4 lutego 2013

niedziela

...upłynęła dokładnie tak, jak upłynąć powinna porządna niedziela. Obudziło mnie słońce, wypiłam kawę bez mleka i cukru (da się, no proszę), potem, u Mamy - rozpusta: ciasto z morelami i druga kawa z mlekiem i miodem. Zamach na moje odkwaszanie organizmu, no ale cóż, Mama i niedziela nie zdarzają się codziennie.

 
Od Rudych z góry dostałam górę zimowych jabłek, więc nawet mój koń otrzymał wczoraj odrobinę freegańskiej filozofii, choć wątpię, by była tym zainteresowana bardziej niż wątłą trawą, która wylazła spod śniegu. Po spacerze popędziłam do domu upiec karaibskie ciasto (z bananami, cytryną, pomarańczą i daktylami które po świętach dostałam od Taty) i odrobiną znalezionego w puszcze kokosa, na przegląd kina domowego u Karola. Nieskromnie powiem, że szybko zostały tylko okruszki, co sprawiło mi jak zwykle dużą radość. Dodatkową miłą niespodzianką był karton dobrodziejstw od Marcinka, w zamian za kurtkę, która walała się po mojej szafie i absolutnie nie dało się jej zjeść. Teraz ja mam jajka i buraczki, a kolega nie marznie. Pierwotny system wymiany dóbr sprawdza się perfekcyjnie, podobnie jak zaplecze Biedry, która znów nie zawiodła (cukinia, papryki, ziemniaki, kapusta pekińska i oczywiście banany).



Nieco gorzej sprawdziły się moje umiejętności łyżwiarskie - zgromadzonej na Bogdance gawiedzi było dane podziwiać lot koszący prosto na banię, z efektami specjalnymi w postaci krwi na czole i zawrotów głowy. Moja prawa połowa twarzy budzi dzisiaj co najmniej niepokój. Idę zatem ugotować free-barszcz ukraiński.




2 komentarze:

  1. Kry, może przyjedź do Trójmiasta sprawdzić hojność tutejszych handlowców? :)) Też Ci będę robiła kawę z mlekiem i miodem :D

    Pozdro.
    Maja

    OdpowiedzUsuń
  2. Polecam Pana Jana uczy jazdy na Bogdance :) jest niesamowity! Pozdrawiam, śledząc z ciekawością poczynania :)

    OdpowiedzUsuń