piątek, 15 lutego 2013

walentynki...

...stały się pretekstem do totalnego czyszczenia lodówki - niebywałe, ile jedzenia może pomieścić w sobie garstka ludzi. Ale i tak mnóstwo jeszcze zostało - dziś zrobię może tartę z kapustą i suszoną śliwką...? Wieczorem przewiduję wysoki poziom kulinarny - urodziny Diany. A może drożdżowe-cytrynowe? hmm...

A tymczasem - nowe źródła, wystawki z kolejnego marketu, nie zdradzę którego...

Z warzyw powstał doskonały barszcz ukraiński - już drugi, jeszcze lepszy od poprzedniego. Z cukinią zrobiłam czekoladowe ciasto, które uwielbiam; wierzch posmarowałam dżemorem almowym i posypałam daktylami, słonecznikiem i płatkami jęczmiennymi. 


Wypróbowałam też nowy przepis na ciasto z jabłkami - autorską wypadkową kilku różnych patentów na szarlotkę.

Ciasto:
pół szklanki mąki pszennej
pół szklanki mąki ziemniaczanej
dwa jajka
pół szklanki cukru (użyłam waniliowego domowej roboty)
łyżka jogurtu
pół kostki stopionego masła

Wszystko to trzeba dokładnie wymerdać i rozsmarować połowę w wysmarowanej foremce (użyłam porcelanowej formy do tarty). Z 1,5 szklanki mleka ugotowałam budyń waniliowy z torebki. Pokroiłam też dwa duże jabłka i wymieszałam z fantastycznymi jabłkami w karmelu, które dostałam kiedyś od ciotki Joanny. Na tym rozsmarowanym cieście trzeba teraz rzucać jabłka i budyń na zmianę, nieregularnie, a na wierzch - znowu ciasto ciapnięte łyżkami w różnych miejscach. No rewelacja, mówię wam.


I wreszcie - późnym walentynkowym wieczorem - grzesiowe ciabatty z piekarnika z pieczoną papryką, marynowaną wcześniej długo w oliwie z miodem, octem balsamicznym, rozmarynem, orzechami i szczyptą soli. Polecam z całej siły.

Dostałam zlecenie na przygotowanie potraw do sesji fotograficznej do jednego z magazynów. Spore wyzwanie, nie mogę dać ciała, bo współpraca wygląda obiecująco.... trzymajcie kciuki!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz